30.11.2016

Jessica Alexander, Iben Sandahl, Duński przepis na szczęście




Powiem tak: jest to książka o wychowaniu dzieci napisana zdaniami prostymi, czcionką dużą, stylem amerykańskim, trochę łopatą, a trochę flamastrem z brokatem. Gdyby to nie wystarczyło, każdy rozdział streszcza w punktach to, czego się dowiedzieliśmy. ALE. Nie powiem, żeby ta lektura zrobiła komukolwiek krzywdę. Mam wrażenie, że nigdy dość czytania o tym, że wychowanie (dzieci i rodziców) nie musi opierać się na krzyku, bezwzględnym posłuszeństwie i szafowaniu klapsami (autorki przekonują amerykański target, że w Europie dzieci bije się rzadziej, a nawet – ciekawostka – bywa to prawnie zakazane). Nie zaszkodzi uświadomić sobie, że istnieje inny model spotkań rodzinnych niż polskie, że można siedzieć przy stole i grać w gry, a nie wchłaniać kotlety i kłócić się o politykę, a potem narzekać w kuchni na tych w drugim pokoju. Są też rzeczy, których dowiedziałam się z tej lektury: na przykład, jak wymawiać wszechobecne słowo „hygge” oraz jak konstruktywnie chwalić dzieci, podkreślając proces dochodzenia do sukcesu, a nie uznając go za  efekt wrodzonej inteligencji.

Tłumaczkom (Elżbieta Kowalewska, Jolanta Sawicka) i całemu zespołowi redakcyjnego pragnę tylko zwrócić uwagę na fakt, że Ayn Rand była kobietą. Serio.  

[OW]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz